Dziecko dla dobrego i wręcz prawidłowego rozwoju potrzebuje bodżców. I to wszelkiego rodzaju. Potrzebuje dotknąć, usłyszeć, zobaczyć, powąchać, a nawet posmakować.
Nie twierdzę, aby małemu dziecku dawać np. do jedzenia ciężkostrawną fasolę. Mam na myśli zapewnianie dziecku bezpiecznych wrażeń oraz odczuć.
Bezpiecznych nie znaczy też przesadnego zamykania w bańce, gdyż takie działania mogą spowodować, że bańka w pewnym czasie pęknie, pozostawiając wyłącznie szkodę.
Pamiętam, jak z córeczką wychodziłyśmy ze szpitala tydzień po jej narodzinach.
Była zima, śnieżek prószył przyjemnie ochładzając skórę. Lecz ani temperatura ani ogólne warunki nie sprzyjały dzieciom. Jednakże nie było wyjścia, jak przemieścić w jakiś sposób córeczkę ze szpitala...
Szczerze mówiąc, widząc dziś, jaka jest zahartowana, nie żałuję tych zimowych spacerów czy chociażby pluszowych zabaweczek, na których przecież w sposób - ponoć - wzmożony osiadają roztocza.
Dowiedziałam się, że moja mała bratanica przebywa w szpitalu z zapaleniem płuc oraz migdałów. Owszem, przykro mi z tego powodu, choć nie mam z nią kontaktu. Jednakże jest to dopiero roczne dziecko.
Aczkolwiek znam postępowanie jej rodziców, będące aż do przesady "idealną bańka ochronną".
Dziecko nie może bawić się pluszowymi zabawkami z powodu obecności roztoczy.
Dziecko nie może jeść nic poza mlekiem - naturalnym / modyfikowanym - przez znaczny okres czasu. Wszystko inne może uczulać.
Dziecko nie może mieć kontaktu ze zwierzętami, bo to sierść albo innego typu zarazki.
Wszystko z czym dziecko ma kontakt musi zostać dokładnie wymyte, a najlepiej wyparzone.
Pampersy najlepiej zmieniać co godzinę, żeby pupcia nie była obszczypana...
Te i im podobne stwierdzenia nie raz i nie dwa razy można było usłyszeć od zarówno mojego brata, jak i jego partnerki. Cóż, gdyby miał może większe pojęcie o dzieciach, wiedziałby, że dzieciom POTRZEBNE SĄ BODŹCE.
Ilu z nas jadło jakieś dziwne rzeczy będąc małym dzieckiem ? Komu zdarzyło się zjeść odrobinę piasku, błota czy nawet małych robaczków chodzących po ziemi ? Kto będąc dzieckiem wychowywał się w otoczeniu psa, kota bądź innego zwierzaka ?
Moja dziecko z pewnością zjadło już co nieco piasku bawiąc się w piaskownicy.
Każdy przedmiot, jaki tylko ląduje w jej dłoniach, bierze natychmiast do ust i nie ma dla niej znaczenia czy jest to wafelek, czy może klocek lub pluszowy miś.
Może nie na co dzień, ale jednak ma ona kontakt ze zwierzętami.
I w zasadzie wiele innych rzeczy mogłabym wymienić, przed którymi teoretycznie trzeba "chronić" dziecko, ale kochani... pamiętajcie, że ochrona przed wszelkimi bakteriami prędzej czy później wyjdzie nam bokiem. Dziecko nie będzie wiecznie w utworzonej przez swych rodziców bańce. Przychodzi czas, gdy pasowałoby wybrać się z maluszkiem na spacer, na plac zabaw, a z czasem nasze dziecko będzie przebywało większość czasu w otoczeniu innych dzieci, które z pewnością pochodzą z różnych rodzin, środowisk i w różny sposób były wychowywane.
Kochani rodzice, nie dajcie się zwariować wszelkim nakazom i zakazom.
Dziecko jest dzieckiem i bodźców potrzebuje niczym człowiek powietrza.
Pamiętam, jak z córeczką wychodziłyśmy ze szpitala tydzień po jej narodzinach.
Była zima, śnieżek prószył przyjemnie ochładzając skórę. Lecz ani temperatura ani ogólne warunki nie sprzyjały dzieciom. Jednakże nie było wyjścia, jak przemieścić w jakiś sposób córeczkę ze szpitala...
Szczerze mówiąc, widząc dziś, jaka jest zahartowana, nie żałuję tych zimowych spacerów czy chociażby pluszowych zabaweczek, na których przecież w sposób - ponoć - wzmożony osiadają roztocza.
Dowiedziałam się, że moja mała bratanica przebywa w szpitalu z zapaleniem płuc oraz migdałów. Owszem, przykro mi z tego powodu, choć nie mam z nią kontaktu. Jednakże jest to dopiero roczne dziecko.
Aczkolwiek znam postępowanie jej rodziców, będące aż do przesady "idealną bańka ochronną".
Dziecko nie może bawić się pluszowymi zabawkami z powodu obecności roztoczy.
Dziecko nie może jeść nic poza mlekiem - naturalnym / modyfikowanym - przez znaczny okres czasu. Wszystko inne może uczulać.
Dziecko nie może mieć kontaktu ze zwierzętami, bo to sierść albo innego typu zarazki.
Wszystko z czym dziecko ma kontakt musi zostać dokładnie wymyte, a najlepiej wyparzone.
Pampersy najlepiej zmieniać co godzinę, żeby pupcia nie była obszczypana...
Te i im podobne stwierdzenia nie raz i nie dwa razy można było usłyszeć od zarówno mojego brata, jak i jego partnerki. Cóż, gdyby miał może większe pojęcie o dzieciach, wiedziałby, że dzieciom POTRZEBNE SĄ BODŹCE.
Ilu z nas jadło jakieś dziwne rzeczy będąc małym dzieckiem ? Komu zdarzyło się zjeść odrobinę piasku, błota czy nawet małych robaczków chodzących po ziemi ? Kto będąc dzieckiem wychowywał się w otoczeniu psa, kota bądź innego zwierzaka ?
Moja dziecko z pewnością zjadło już co nieco piasku bawiąc się w piaskownicy.
Każdy przedmiot, jaki tylko ląduje w jej dłoniach, bierze natychmiast do ust i nie ma dla niej znaczenia czy jest to wafelek, czy może klocek lub pluszowy miś.
Może nie na co dzień, ale jednak ma ona kontakt ze zwierzętami.
I w zasadzie wiele innych rzeczy mogłabym wymienić, przed którymi teoretycznie trzeba "chronić" dziecko, ale kochani... pamiętajcie, że ochrona przed wszelkimi bakteriami prędzej czy później wyjdzie nam bokiem. Dziecko nie będzie wiecznie w utworzonej przez swych rodziców bańce. Przychodzi czas, gdy pasowałoby wybrać się z maluszkiem na spacer, na plac zabaw, a z czasem nasze dziecko będzie przebywało większość czasu w otoczeniu innych dzieci, które z pewnością pochodzą z różnych rodzin, środowisk i w różny sposób były wychowywane.
Kochani rodzice, nie dajcie się zwariować wszelkim nakazom i zakazom.
Dziecko jest dzieckiem i bodźców potrzebuje niczym człowiek powietrza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz