...wciąż puste. Oj, tak.
Od dłuższego czasu myślę o samodzielnym spaniu mojej pociechy. Właściwie już w ciąży uparcie i nieco wręcz naiwnie wierzyłam, że będzie spała w swoim łóżeczku. Przy okazji zostawiając nam, rodzicom, nieco przestrzeni osobistej, prywatnej, przeznaczonej tylko dla nas dwoje. W woli jasności nie myślę teraz o sprawach związanych z seksem ;) Chodzi po prostu o łóżko. Możliwość spokojnego przespania się w nim, odpoczynku po męczącym wręcz dniu.
Nadal mam mieszane uczucia, kiedy myślę o spaniu z córką w łóżku. Nie chcę jej uzależniać od nas, od siebie, a odnoszę wrażenie, jakby to się już stało. Oprócz kilku (-dziesięciu nocy), które przespała sama we własnym łóżeczku, noce spędza z nami, a powody i argumenty ku temu mnożą się jak mrówki w mrowisku. Bo chora, bo budzi się z płaczem i krzykiem, bo mąż chciałby wyspać się do pracy oraz odpocząć po całym jej dniu. Wyskakują niczym karty z rękawa, a każdy niby dobry...
Tymczasem łóżeczko stoi wystrojone i puste. Pościel przeniesiona, żeby mogła korzystać z własnej w nocy... ale wciąż ze mną. Nie raz w nocy czuję, jak szuka mnie rączką, sprawdzając czy jestem. Czasem się przebudzi, zerkając na mnie, a następnie wraca do spania. Zaś rano na powitanie przytuli się, da buziaczka, a z jej drobnych usteczek padają wspaniałe słowo "Kocham Cię". I serce topnieje, natomiast wszystkie "ale" oraz "przeciw" zdają się w ogóle nie istnieć. Nigdy. Mimo to nadal są.
W głębi serca pragnę, żeby była samodzielna, niezależna. Chcę dla niej najlepiej, bojąc się ją uzależnić od własnej obecności. I nie wiem czy robię dobrze, pozwalając spać ze mną. Mam tylko nadzieję, że tak... Że dzięki temu właśnie będzie silniejsza w przyszłości. Bo w ten sposób daję jej znać, że jest najważniejsza i ma we mnie oparcie zawsze bez względu na miejsce czy sytuację.
A łóżeczko?
Cóż, to tylko przedmiot. Prędzej czy później moja maleńka będzie spała samodzielnie, a wtedy pewnie zatęsknię do wspólnych nocy oraz pobudek. Jednak wiem, że stanie się tak, kiedy będzie na to gotowa. W końcu każde dziecko rozwija się inaczej, w innym tempie, dlatego nie będę poganiać ani pośpieszać. Byleby tylko jej wyszło to na dobre.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz