Konta osobiste

środa, 22 października 2014

Nie ma idealnych matek... tak jak i ja.

Przyznać muszę, iż od dawna zdarza mi się obserwować matki dzieci w różnym przedziale wiekowym. Nie próbuję ich oceniać - nie znoszę oceniania ludzi bez względu na punkt odniesienia. Jednak przyznaję... obserwuję i to bardzo uważnie.

Możliwe iż ma to związek z moją matką i dzieciństwem. Dzieciństwem dalekim od udanego, o idealnym nawet nie wspominając. To nie tak, że nie kocham matki. Kocham, choć mam wrażenie że to nie łatwe... w jej przypadku. Może właśnie dlatego że było, jak było, podświadomie szukałam idealnego wzorca matki wśród mam koleżanek, ciotek, a z czasem nawet własnych znajomych, które urodziły dziecko.


Zawsze, kiedy przekonana byłam o plusach którejś z nich... Zawsze, gdy dostrzegałam ich wspaniałe rozwiązania problemowych sytuacji... Zawsze, jak gotowa byłam wypowiadać się o którejś z takich mam w superlatywach... Jakimś dziwnym sposobem właśnie wtedy dostrzegałam ich błąd niczym grubą, czarną krechę przekreślającą dotąd nieskażoną przestrzeń.

Nie, nie przekreślającą macierzyńskie sukcesy tych osób,  absolutnie nie.

Sama też z każdym dniem zyskuję świadomość, że daleko mi do ideału. Nie biję córki, nie stosuję klapsów (pomijając kwestię, że są formą bicia). Staram się nie krzyczeć, kiedy kolejny raz Zuza robi coś, czego robić nie powinna. Jednak mimo to nie jestem idealną wobec niej. Poświęcam jej czas w pełni, zapełnia każdą kolejną chwilę mego życia, lecz nie jestem idealna. Staram się, aby prócz zabawy nabyła także inne umiejętności- motoryczne, psychiczne, edukacyjne, jednak wciąż brakuje mi do ideału. Dokładam starań, chcąc wpoić w nią ludzkie cechy- by dla człowieka była człowiekiem.

Nie staram się pomimo tego wszystkiego dorównać bodajby wyobrażeniu o ideale. Chcę, aby kiedyś moja, malutka dziś, córeczka uznała, że w jej przekonaniu byłam i jestem najlepszą matką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz