Konta osobiste

wtorek, 5 maja 2015

Majóweczka, bezrobocie i zmiany...

Witajcie, 

U mnie notorycznie coś się dzieje, więc i z czasem krucho. Dziś znalazłam chwil kilka, kiedy przede wszystkim nie jestem aż tak padnięta, żeby ładnie i składnie sklecić parę zdań. 

Jak minął Wam majowy weekend? 
Mi bez rewelacji, choć źle nie było... Odkąd zmieniłam miejsce zamieszkania (w marcu tego roku), wszyscy powtarzali, jakie to wspaniałe będą tutaj dni majowych świąt. Super... Festyny, frajda dla dzieci w postaci kucyków i inne takie. Jednymi słowy zabawa od białego rana po blady świt (dnia następnego). Szkoda tylko, że nic z tych cudowności miejsca nie miało w rzeczywistości, ale cóż... zbyt piękne, aby było prawdziwe. 

Zatem pierwszy dzień spędziłam z rodzinom na leniuchowaniu, odpoczywaniu i relaksie... w domu. Niestety do południa relaks polegał na wylegiwaniu "byka" w łóżku, a popołudniu z zachmurzonego popłynął deszcz. Dopiero w sobotę troszku się polepszyło. Pogoda zładniała (dopiero popołudniu), a cały dzień spędziliśmy w gościach u mojego ojca. 

Największą frajdę miała oczywiście moja córuchna... Wiadomo, dziadzio, ciotki itp. Dużo by opowiadać, a jednak każdy wie, o czym mowa ;) 

Dzień trzeci? 
Hmm... Lenistwo, odpoczynek i relaks. Brzmi znajomo? Może troszkę, choć pogoda zdecydowanie bardziej dopisała niż w dni poprzednie. 
Ponad to akuratnie w święto konstytucji wypadała rocznica śmierci wuja mojego męża, w związku z czym wieczorem poszliśmy na mszę, a następnie w gościnę. 
Zuza znów miała  frajdę - ogródek, huśtaweczka, inne dzieci. 

Cóż... moja majóweczka się przedłużyła i trwa po dziś dzień. 
W zasadzie trwać będzie jeszcze do niedzieli, jednak jest to już inna kwestia. 
Od dnia dzisiejszego oficjalnie jestem osobą bezrobotną (ale nie nieszczęśliwą). Sama złożyłam wypowiedzenie, kulturalnie pożegnałam się w firmie i zapisałam sobie kilka kontaktów - na przyszłość ;) A teraz znów odpoczywam, bo urlopu pewnie szybko nie dostanę... I pewnie teraz zastanawiacie się, o jakim urlopie mowa, skoro oficjalnie jestem bezrobotna? 

Ano, jestem... ale tylko do niedzieli (jak wspomniałam wcześniej), ponieważ w poniedziałek zaczynam nową pracę. I niech mi jeszcze któraś matka powie, że kobiet z małymi dziećmi nigdzie zatrudnić nie chcą, to wyśmieję. Sama mam małe dziecko (niecałe półtora roku), a już kolejną pracę otrzymałam w zasadzie bez większego wysiłku. Na rynku oferty się mnożą i jest w czym wybierać, ale jeśli ktoś nie chce, nic mu odpowiadać nigdy nie będzie. 
Taka bolesna prawda... 
Nasza praca zależy od nas, a nie od tego czy mamy dzieci, jakiej orientacji jesteśmy, religii i innych takich, bo... I TUTAJ TO PODKREŚLĘ... 
Pracodawca nie ma nawet prawa pytać o życie prywatne. 
Wiedziałyście? Nie? To już wiecie, drogie mamusie. 

Pewność siebie i swoich umiejętności - podstawa. 
Doświadczenie i wykształcenie - atut (ale też nie niezbędny). 
Ambicja - ona zależy już tylko od nas samych. 

2 komentarze:

  1. Życzę powodzenia w nowej pracy i pogodzenia, ogarnięcia wszystkiego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... jak do tej pory się udaje :)
      Również pozdrawiam.

      Usuń