Kolejny piękny i słoneczny dzień.
Wspaniała niedziela. Gorąca, a wręcz upalna, choć z lekkimi powiewami wietrzyka. Niemalże idealnie będzie udać się na spacerek - zwłaszcza że w pobliżu organizowany jest festyn. A też chętnie małutka Zuzia skorzysta ze świeżego powietrza.
Jednakże póki słońce świeci jeszcze zbyt mocno, a temperatura osiąga nadal za wysoki pułap, obie cieszymy się swoją obecnościom w domu. Korzystając z dobrodziejstw techniki obie chłodzimy ciałka przy włączonym wentylatorze :-)
Obie zajadamy ciastko z czekoladką i też obie mamy rozweselone buzie.
Obie siedząc na dywanie w pokoju, bawimy się zabawkami.
Obie... czekając na powrót męża do domu...
Niesamowitym okazują się chwile poświęcone córce. Widok jej roześmianej buźki... Kiedy szczęśliwa swymi drobnymi rączkami bije brawo... Gdy mówi i opowiada ważne dla niej rzeczy w swym dziecięcym języku... Jak głośno woła "mamo", chcąc zwrócic moją uwagę.
I ta więź utworzona pomiędzy nami, a rozwijająca się w każdej kolejnej sekundzie coraz bardziej.
Prawdziwe oderwanie od rzeczywistości, zapomnienie o kłopotach oraz zmartwieniach dnia codziennego.
Ja i moja - wciąż - mała córcia :-) :-*