Witam,
Ostatnio rozmawiałam z jedną znajomą, z którą pracuję. Obie jesteśmy matkami, przy czym jej córka ma już skończone 5 lat. Od czasu do czasu wymieniamy się w związku z tym różnymi historiami i opowiadaniami o dzieciach - naszych bądź z naszego otoczenia.
Wtedy - w zasadzie nie tak dawno temu - temat o dziwo dotyczył nas i naszych przewinień oraz grzeszków z przeszłości. Wzajemnie "przechwalałyśmy" się swoimi wyczynami - która kiedy więcej wypiła, która co przeżyła... Normalnie pewnie każdy porządny człowiek uznałby, że nie ma czym się chwalić, ale przyznać trzeba - każdy coś za uszami ma. Nawet jeśli jego rodzice bądź rodzina nie do końca zdaje sobie z tego sprawę...
I właśnie... a propo rodziny. Nawet nie wiem kiedy, a temat zszedł na naszych rodziców, a następnie na dzieci. Ależ to się działo, o czym nasi rodzice nie mają pojęcia. Jak przypomnę sobie niektóre sytuacje z mojego życia, włos jeży się na głowie. Wtedy owszem, zabawa pełną parę, bo przecież dobrze się bawić, to się nawalić... Ileż młodych tak sądzi - nie byłam wyjątkiem. Jednak swoje przeżyłam i wyszalałam się, zanim los ustatkował bardziej moje życie.
Podejrzewam, że mojemu ojcu także włos zjeżyłby się na głowie - i pewnie nie tylko - gdyby zasłyszał choćby przypadkiem, jakich to rzeczy dopuszczała się jego córeczka.
A co przed tą córeczką ? Córeczka córeczki ?
Szczerze mówiąc, włos jeży się na mojej głowie na samą myśl o tym, że moje dziecko mogłoby robić podobne rzeczy. Nie wyobrażam sobie reakcji, gdybym była świadoma tego czy tamtego.
Dotąd surowo spoglądałam na choćby drobne przewinienie, jak sięganie po papierosy. Nie pochwalam palenia i sama nie palę, ale nie cofnę czasu i tych chwil spędzonych w gimnazjum w damskiej toalecie pośród koleżanek i dymu.
Nie pochwalam pijaństwa, ale nie jestem w stanie cofnąć chwil, gdy popijałam w tajemnicy przed ojcem, próbując alkoholi. Nie cofnę chwil, gdy bełkocząc, po pijaku dzwoniłam do znajomych.
Nie chciałabym, aby moja córka uprawiała sex z pierwszym (bądź którymś) chłopakiem, a ustatkowała się, ale przecież sama nie "kupiłam kota w worku".
Rodzice najczęściej oceniają, krytykują i zakazują.
Nie pamiętają jednak jacy sami byli.
Nie chciałabym, aby moja córka przechodziła przez pewne sytuacje, nawet jeśli miałyby one być na jej własne życzenie... jednak skoro sama nie byłam aniołkiem z aureolą oraz skrzydełkami, nie mam prawa oczekiwać tego od córki.
Owszem, jak każdy rozsądny, a przede wszystkim kochający rodzic, chcę jak najlepiej dla niej... jednak uważam, że pewnych rzeczy nie unikniemy jako rodzice.
Jednak wiem, że ocenianie i krytyka niewiele może pomóc... wiem, ponieważ sama byłam nastolatkiem - zwłaszcza tym zbuntowanym. Aż boję się tego okresu, bo zdaję sobie sprawę, że nic nie będzie takim, jakim bym chciała...
Mimo to jestem matką i zawsze kochać będę własne dziecko.
Kochać, wspierać i pomagać :) :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz