Konta osobiste

środa, 28 maja 2014

Chodzi-onko ;)

Chodzik... 
Potocznie i mało "profesjonalnie" można ująć, że jest to urządzenie ułatwiające przemieszczanie się dzieciom, które nie potrafią jeszcze samodzielnie chodzić, a ponad to - przynajmniej w teorii - przygotowuje dziecko do chodzenie na dwóch nóżkach. 

Szczerze mówiąc, nie wiem, ile prawdy jest w tym, że jego użytkowanie wychodzi dziecku na dobre. Natomiast postanowiłam spróbować wykorzystać jego zalety ku uciesze i rozwojowi mojego maleństwa. 
Zatem wyjęłam chodzik z szafy, wyczyściłam bardzo dokładnie, piorąc nawet elementy dostosowane do czyszczenia w pralce, a następnie postawiłam na środku pokoju. Naturalnie Zuzia nie kryła zainteresowania nowym i dziwnym dla niej dodatkiem pomieszczenia... 

Jednakże pierwsza próba korzystania z chodzika zakończona została fiaskiem.
Mała zaczęła głośno płakać, gdy tylko znalazła się w tym miejscu, w którym powinien siedzieć użytkownik. 
Cóż... Jako że poddawać się nie należy - przynajmniej nie łatwo - postanowiłam wpierw przyzwyczaić córeczkę do nowego przedmiotu, a dopiero później przekonywać ją do jego użycia. Tym razem się udało... 
Zuzia wytrzymała w środku niecałe 5 minut ;) 

Nieco później, jednak po solidnym odpoczynku (mała zdążyła zjeść i nawet zdrzemnąć się) chciałam spróbować dalszych kroków. Owszem, nie liczyłam, że maleńka Zuzia będzie biegać po całym pokoju w chodziku, ale chciałam ją przede wszystkim przyzwyczaić. 
Osobiście uważam, że dziecko powinno znać przedmiot, który ma użytkować... i nie mam tu bynajmniej na myśli samego wizerunkowego poznania typu: 
"O, chyba to już kiedyś widziałam." 

Zatem kontynuując, mała siedziała  ponownie w chodziku, bawiąc się zabawkami... 
Naturalnie pozwoliłam jej to i owo pomacać nie tylko rączką, ale również językiem. Wiadomo bowiem nie od dziś, że dzieci uczą się przez dotyk, a między innymi wkładając przedmioty do ust. Moje nie jest odmieńcem w tej kwestii ;) 

Natomiast nie mam nawet pojęcia, kiedy Zuzia z jednej części pokoju przewędrowała na drugą. Nie, nie wyszłam z pokoju, zajmując się własnym zajęciem. Po prostu odepchnęła się nóżkami raz, kilkanaście sekund później drugi... 
Wierzyć mi się nie chciało, no, ale przecież jakoś pokonała odcinek około 2 metrów długości. 
Nie pomagałam... ;) 

I nie ukrywam, że zamurowało mnie... 
Albo moja perełka jest taka zdolna i silna, albo chodzik nadzwyczaj dobrze działa na rozwój motoryki dużej dziecka, a zarazem na naukę chodzenia :)
Tak czy inaczej - przyjrzę się temu tematowi bliżej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz